„Kura i jajko”, czyli TYDZIEŃ i CZAS pod lupą.
Nadszedł czas by uzmysłowić Wam – drodzy Mielczanie i nie tylko, subtelną różnicę pomiędzy TYGODNIEM, a CZASEM! Bo jak się okazuję nie wszyscy czują ową różnicę, a jest i to znaczna! TYDZIEŃ powstał mniej więcej w 2009 roku, ma za sobą 5 zrealizowanych edycji i cieszy się bardzo dobrą renomą. jest TYGODNIEM, bo przygotowuję się na stworzenie kilku dni prawdziwego modowego przedsięwdzięcia. Niestety, w pewnym momencie niektórzy ludzie (są ludzie i ludziska), niczym przeświadczone o swoim pierwszeństwie - jajko, postanowili prześcignąć kurę. I tak w dość zawiłych okolicznościach, okraszonych szerokim wachlarzem emocji (nie trudno się domyślić, że negatywnych), w 2014 roku (mniej więcej) na świat przyszło - jajko. I to jakie!? Chcąc dogonić kurę, również tak jak ona przybrało pewne imię. Co przemawiało za autorami owego imienia – spryt czy może jednak inteligencja (szczerze wątpię) – tego nie wiem. Na pewno nie kreatywność. (Na jej brak, dowodów będziemy mieć jeszcze kilka). A to dlatego, że zbudowali je na wzór kurzego, zmieniając jedynie (jak szlachetnie i kreatywnie(?)) TYDZIEŃ na CZAS.
Czas modowej hucpy, która ciągnie się do dziś i… Ale o tym za chwilę.
I tak
nowonarodzone jajko – z nazwijmy to nowym imieniem – potrzebowało miejsca gdzie
będzie mogło dojrzeć. No i znalazło. Dokładnie tam gdzie (wtedy od 4 edycji) miała
je kura.
Jak kreatywnie, nieprawdaż!?
Następnie zebrało grupę modelek i
modeli, zaprosiło projektantów (m.in. też tych, którzy prezentowali się u kury),
wydrukowało bilety i wystartowało.
(Można by powiedzieć nastał CZAS na modę w
Mielcu!). Kura oszołomiona tupetem jajka i brakiem inteligencji, ograniczyła
się do kulturalnego i jakże wymownego gestu środkowym palcem i poszła pozbierać
myśli. Poczekała parę miesięcy, wypoczęła, a kiedy poczuła że już czas (o
zgrozo!) z głową pełną pomysłów ruszyła z przygotowaniami 5 edycji MFW.
Jak się
w międzyczasie okazało, jajko po swoim wątpliwym sukcesie, poniekąd zbudowanym
na plecach kury. (Umówmy się przeciętny Mielczanin i nie tylko, nie widzi
różnicy pomiędzy TYGODNIEM, a CZASEM. Mielec Fashion i tyle. Co będzie dalej –
whatever... Na szczęście nie dla wszystkich!).
Rozochocone i jeszcze
odważniejsze, także rozpoczęło przygotowania do swojego wydarzenia. I tak w tym
samym miejscu (szczęście, że nie w tym samym dniu – czyżby za jajkiem
przemawiała pazerność?), będą miały miejsce dwa wydarzenia modowe. Kto by
pomyślał… w Mielcu? A jednak!
Pierwszeństwo
otrzymała kura. 14 marca w Samorządowym Centrum Kultury, odbyła się 5 edycja
Mielec Fashion Week. „Impreza” znana, lubiana i ceniona. Po rocznej przerwie w
nieco zmienionym składzie z odważniejszymi pomysłami, a przede wszystkim
jeszcze wyższym poziomem, udało się zorganizować Diamentową Edycję MFW.
Były
pokazy towarzyszące, pokazy konkursowe i pokaz honorowy. Były „modowe” rozmowy,
był i konkurs. Była muzyka na żywo, były też diamenty. Na koniec gromkie brawa
i duma, że udało się COŚ takiego stworzyć.
Jak
to mówią – konkurencja nie śpi. A no nie śpi.
Jajko za pewne zmęczone i niewyspane czuwa, oj czuwa. Skrupulatnie przegląda, czyta i pilnuje – co, gdzie i
z kim – konkurencja robi. Już widać tego efekty. (Chyba nie trudno się
domyślić, że w tak MAŁYM mieście jakim niewątpliwe jest Mielec wiadomości –
zwłaszcza te „ciekawe” – szybko się rozchodzą. Wystarczy, że ktoś kolokwialnie
mówiąc – piernie na Borku, a na Smoczce już zatykają nos. No tak jest i nic na
to nie poradzimy. W końcu nie bez powodu ktoś wymyślił powiedzenie: „ Jaki ten
świat jest mały”! Zawłaszcza w dobie Internetu, kiedy wszyscy coś klikamy,
lubimy i udostępniamy.
Okazuje
się, że u jajka nie tylko podobne jest miejsce, ale też partnerzy i
projektanci! Pokusiło się nawet o (jakże kreatywne posunięcie!) organizację
pokazu honorowego. Co ciekawe również
tak jak, to miało miejsce u kury – kolekcji wieczorowej! Marilyn Monroe
śpiewała: „Diamonds are a girl’s best friend” - jajko wybrało jednak perły! Ciekawe
czy na koniec (tak jak to było u kury) jajko też „poda rękę przyjacielowi
Mielca?”
Ktoś
powie: „No dobrze, ale czy nie można mieć podobnych pomysłów czy tych samych
uczestników!?” Można. Podobnych tak, ale nie IDENTYCZNYCH! Bo po pierwsze te
dwie imprezy nie są organizowane w tym samym czasie (stąd możliwość
podobieństwa diametralnie spada), po drugie nie żyjemy na dwóch odległych
kontynentach, a przede wszystkim to, czy ktoś weźmie udział w imprezie jajka
(zakładając, że nie ma pojęcia o istnieniu drugiej, a wie tylko że „jakaś jest”)
o bliźniaczo podobnym tytule, co kury – jest nic tylko zasługą KURY i tego, że
jej impreza ISTANIEJE, a nie CHCE zaistnieć!
O
podobnym temacie – podobieństw wszelakich – była głośna niedawno sprawa sukien
autorstwa Pani Violi Piekut, której suknie były ŁUDZĄCO PODOBNE do tych
autorstwa światowej sławy projektantów. I tak! „Wzory sukni” powstały dużo
wcześniej.
Choć
pokusa mówiąc najprościej – dowalenia – konkurencji i wytknięcia jej braku
kreatywności(!), inteligencji, czy po prostu kultury i grania fair, jest
ogromna, to nie w tym rzecz. Kura i tak wygrała, bo była „pierwsza”! A czy
jajko posłucha kury? Jan Brzechwa pisał: „(…) Kura mówi: - Ostrożnie! To gorąca
woda! A jajko na to: Zimna woda! Szkoda! Wskoczyło do ukropu z miną bardzo
hardą, I ugotowało się na twardo.”
Finalnie,
to czy jajko przyszło na świat pierwsze czy też drugie nie ma znaczenia, bo
jeśli chodzi o koniec, to owszem było PIERWSZE!
Chamstwo po prostu. Jajko wywęszyło biznes i próbuje na Twoich plecach się wzbogacić- czy to finansowo czy medialnie. Małe miasteczko- wiadomo, tak jak napisałaś, nie każdy rozróżni wydarzenia. Jedynie co mi do głowy przychodzi to w jakiś sposób zastrzec nazwę imprezy i jeśli to możliwe podpisując umowę z modelkami, projektantami zastrzec, że nie mogą brać udziału w podróbie jajka? Nie wiem czy to jest możliwe, bo nie znam realiów, ale powiem i, że dało mi to do myślenia. Mam nadzieję, że jajko pewnego dnia zamieni się w zapartk i każdy poczuje, że jest zwykłym zbukiem ;)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu z ciekawością przypatruję się sytuacji jaka zaistniała w Mielcu, jeśli chodzi o organizację dwóch imprez Fashion. Dziwi mnie bardzo Pani podejście, bo przecież pokazy mody od kilku stuleci są organizowane i nikt nie ma do nich wyłączności. Co do nazwy to TIME wydaje się nawet trafniejsza niż Week, bo „Weeków” w Polsce jest masa (w sumie też mogą Panią posądzić o kopiowanie!) i charakteryzują kilkudniową imprezę. Wydaje mi się, że przypisuje sobie Pani dziwne zasługi, a w efekcie analizując obie imprezy wychodzi Pani bardzo płytko przy tej drugiej, w miarę profesjonalnie promowanej póki co. Myślę, że trochę pokory i szacunku z Pani strony może nie do konkurencji, ale do pewnych zasad etycznych… by się przydało, bo czytając ten i inne wypowiedzi robi sobie Pani antyreklamę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia
Skoro moja impreza wychodzi płytko... No cóż... O gustach się jednak nie rozmawia... Dziękuje za komentarz.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam sobie ten wpis choć już wczesniej wiedziałam (z Pani bloga) o sytuacji , chociaż druga strona się nie wypowiada więc też nie do końca wiadomo jak to było ...Wszystko byłoby ok z krytykowaniem osób rzeczywiście winnych temu, aczkolwiek w całej Pani wypowiedzi obrażani są również inni ludzie projektanci, partnerzy itp. To trochę ni fairi, nie miała Pani z nimi do czynienia i nie rozumiem jakim prawem ocenia Pani choćby ten wpis o kolekcji wieczorowej "Co ciekawe również tak jak, to miało miejsce u kury – kolekcji wieczorowej! Marilyn Monroe śpiewała: „Diamonds are a girl’s best friend” - jajko wybrało jednak perły" Nie rozumiem jak może Pani pisać o dziewcyznie która jest klasyfikowana dosyć wysoko i której widziałam wczoraj pokaz - w ten sposób "jako perły". Tak samo w kwestii projektantów - i tu wiedząc wcześniej o sytuacji pomiędzy dwoma konkursami trochę sama Pani "strzeliła sobie w kolano" - Pani sama zapraszała projektantów a Time nie prosił się o to, tylko czekał na indywidualne zgłoszenia.
OdpowiedzUsuńOwszem gratuluję przygotowania imprezy bo to fakt była na dużym poziomie, kwestia wizualna super, aczkolwiek nie jest to proesjonalne krytykowanie konkurencji ciągle i na okągło to bardzo zniechęca innych, ludzie nie lubią brać w takich rzeczach udziału a co więcej później mieć swiadomość że będą gdzieś opisani właśnie w ten sposób. Jeżeli już się tak stało jak się stało to trzeba zagryźć zęby i pokazać klasę, olewając pewne sprawy można skuteczniej pokazać że mamy kogoś gdzieś, a tak sobie można tylko zaszkodzić. Kolejna sprawa że nie jest to profesjonalne że Pani promuje się na każdym kroku. Trochę to tłumi całą imprezę. W wielu wpisach jest Pani nazwisko na fanpagu, na wielu imprezach organizatozy pozostają anonimowi bądź też wpsomniani rzadziej. Jak coś organizujemy to w konkretnym celu , promocja siebie nie do końca jest profesjonalna.
Gratuluję organizacji i nie jestem związana ani z hej.mielec ani z organizatorami drugiego konkursu, wiem tylko jak w obu konkursach organizacja i cały pzebieg wyglądały,stąd nie do końca zgadzam się z formą i treścią Pani wpisu. Choć jeszcze raz gratuluję wizualnego wykonania pokazu.
Dziękuję za pozostawienie komentarza.
UsuńNie krytykuję projektantów, modelek, parterów.
Jeśli chodzi o pokaz kolekcji wieczorowej to wyjaśniam sytuację:
Tydzień po moim pokazie,byłam przewodniczącą jury konkursu dla pasjonatów i entuzjastów mody Young Fashion Day, tam miałam styczność z projektantką Dianą Walkiewicz. Nie miałam przyjemności zobaczyć jej pokazu, ponieważ wtedy właśnie jury udało się na narady. Po kilku chwilach weszłam na scenę jako Partner Mielec Fashion Week (zresztą na nazwa została kilka razy wyczytana podczas całego wydarzenia).
Parę dni po powrocie na moim blogu dodałam post dotyczący YFD wraz z linkiem do pokazu Pani Diany Walkiewicz. Kilka dni po tym MFT dodało informację o udziale projektantki w ich wydarzeniu.
Rozmawiając z projektantką Dianą Walkiewicz, była ona przekonana, że bierze udział w moim pokazie...podpisała już wówczas umowę i nie mogła się wycofać.
Jak Pan/Pani widzi na moich "plecach" (bo projektanta nie świadoma, że to coś innego) wzięła udział w tym wydarzeniu. Nie chcę rozwijać tutaj innych wątków, bo było ich mnóstwo.
Proszę mnie zatem zrozumieć, że w pewnym momencie kumuluje się wszystko i chcemy, aby świat dowiedział się prawdy.
Celem pokazu jest promocja młodych projektantów, mam nadzieję, że taki jest także cel "jajka" więc nie krytykuje nikogo. Wiadomo, że projektanci pójdą tam, gdzie mają więcej do wygrania. Tak już jest człowiek skonstruowany.
Ilona Jankowska jest Organizatorem pokazu Mielec Fashion Week, więc też może to odczucie, żę się "promuję". Nie reprezentuję portalu, marki, firmy. Ja sama występuję w roli Organizatora.
Mam nadzieję, że to wyjaśniłam.
Pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapisał - PIEGNIEW.
OdpowiedzUsuńWpis z 21 maja nie jest co prawda podpisany imieniem i nazwiskiem,
ale choć pseudonimem (podobnie jak Niewyparzona Pudernica).
Nie mam potrzeby szukania popularności - ot tyle.
Jeśli ktoś daje sobie prawo do wożenia się na kimś, to i sam będzie wożony,
przecież to oczywiste. Mój wpis nie ocenia imprezy, bo nie będąc na niej,
nie mam do tego prawa. Zawiera jedynie moje postrzeganie osobobowści
osób na podstawie ich wpisów. oraz argumentację nadużycia nazwy imprezy.
Nazwa i jej znaczenie zobowiązuje, więc nie ma tłumaczeń, że to czy tamto,
zwłaszczcza od osoby, która lansuje się jako światowiec w temacie.
Nie dajesz rady, to zachowaj choć uczciwość względem innych, tych niezorientowanych.
Inaczej można być posądzonym o oszustwo. Ja się nie podejmę takiej organizacji,
gdyż byłaby katastrofa - a jeśli już, to bez budowania sobie pomnika z góry.
A kompleksy mamy wszyscy. Od pani Ilony i Pudernicy wg. mnie,
emanuje wręcz megalomania. Po przeczytaniu odpowiedzi na mój wpis,
utwierdzam się w przeświadczeniu o jego słuszności.