Jeste MODELKOM....:) :) :)





...ale czy na pewno?

Obserwuję wśród młodych dziewcząt trend "bycia modelką".

Coraz więcej dziewcząt wysyła do mnie swoje portfolio pisząc coś w tym stylu:

" Jestem modelką, czy mogłaby mi Pani pomóc w znalezieniu zlecenia?"
Otwieram dossier... Zostałam ambasadorką akumulatorów marki... brałam udział w pokazach dni naszego miasta i prezentowałam ubrania sklepu....

Otwieram zdjęcia...WTF?

Nazywanie siebie modelką w tym wypadku to chyba przesada.

Kilka lat temu. Dawno temu.Nie lubię o tym mówić, pozowałam do zdjęć za granicą, pomimo tego, że zarobiłam na kontakcie kilka tysięcy złotych, gdy ktoś nazywał mnie modelką- zaprzeczałam.
Na szczęście szybko okazało się, że mam większe zdolności organizatorskie niż pozowanie i zaczęłam pracować jako booker hiszpańskiej agencji.
Kiedy dziś podczas wywiadów, pada pytanie " Była Pani modelką,..." zanim rozmówca dokończy pytania odpowiadam, że nigdy modelką nie byłam i nie lubię jeśli mnie ktoś tak nazywa.
Odpowiadam tak dlatego, bo nigdy nie miałam predyspozycji do bycia modelką, a kilka sesji mnie nią nie uczyni.
Oczywiście pojawiło się kilka artykułów, które nie zostały wysłane do mojej autoryzacji, które mogą wprowadzać czytelnika  w błąd.

...a pokaże Wam trzy zdjęcia, co mi tam...nie więcej, bo nie mam teraz do nich dostępu...







Proszę mnie jednak nie oceniać, ponieważ nie miałam wtedy dużej praktyki, a zdjęcia zostały wykonane jak miałam 19 lat, więc bardzo dawno :)
Wszystkie wykonane w Hiszpani.

Dzisiaj jeśli chcesz wykonać sobie portfolio i masz predyspozycje, łatwo jest znaleźć fotografa, który zrobi ci zdjęcia na zasadzie TFP "Time For Photo", czyli ty nie płacisz za czas wykonywania zdjęć fotografa, a fotograf za twoje pozowanie.
Zdjęcia z takiej sesji, nawet jeśli są oszałamiające też nie czynią z ciebie modelki.

Moim zdaniem modelką jest osoba, która wykonała więcej niż kilka płatnych zleceń/ sesji, ma do tego predyspozycje (można być modelką SIZE/PART). Napisałabym, że powinna mieć jeszcze kontrakt w jakiejś agencji, ale na polskim rynku pracuje teraz dużo dziewcząt tzw. freelancerek bez agencji matki i bardzo dobrze sobie radzą.
Często odnoszą duże finansowe korzyści, ponieważ nie są związane tylko z jednym "klientem", mogą brać udział w sesjach i pokazach jakich chcą, jeśli oczywiście zostaną wybrane.

Dziewczęta.
Nie piszę tego tekstu, aby komuś zaszkodzić, kogoś zniechęcić, ale po to, żeby wam pokazać, że lepiej wysłać do agencji dobrze zrobione polaroidy niż zdjęcia z wybiegu  "na imieninach cioci Krysi" i nie nazywać siebie modelką, jeśli nie ma się wiele z prawdziwym modelingiem do czynienia.

W moich poprzednich postach znajdziecie mnóstwo przydatnych informacji, które mogą wam pomóc w znalezieniu zlecenia, może kontraktu.

Trzymam za Was mocno kciuki.

Nie bierzcie przykładu ze zdjęcia poniżej :)







Komentarze